poniedziałek, 27 września 2010

czasem bawię się srebrem...

początki bywają trudne, ale jakie fascynujące. Grzebiąc w internecie przez przypadek trafiłam na biżuterię robioną przez Drakonarię...mój zachwyt spowodował od razu chęć poznania techniki, jaką powstawały te cuda. No i dowiedziałam się, że jest to "Art Clay". wyczytałam wszystkie blogi na temat...i uznałam , że cudowne wspaniałe...i proste w wykonaniu (przecież z glinki FIMO robię najróżniejsze misterne rzeczy)...nic bardziej mylącego.
Art Clay najprościej to pył srebrny, zmieszany z celulozą i uwodniony. Tworzy to taką niby glinkę, z której TEORETYCZNIE łatwo się lepi różne kształty, następnie dokładnie suszy, obrabia pilnikiem np i wypala już w temperaturze 650 stopni C, czyli wystarczy kuchenka gazowa i siatka z chromoniklówki ...

Czułam się jak alchemik. Zeskrobując z palców szarą paciaję, której przysłali mi odrobinkę na czubek noża (10 dag, za spooore pieniążki, trzeba było więc uważnie tym gospodarować), próbowałam sobie wyobrazić, że z tego koślawego czegoś, co z trudem odkleiłam od stołu, będzie piękny błyszczący srebrny wisior... Po wyschnięciu zmieniło się to w coś , co przypominało gips. Białe twarde, ale dające się oszlifować...Skrupulatnie zbierając pył, żeby jeszcze go użyć, udało mi się z grubsza ukształtować w zadowalający kształt i na kuchenkę...
Lekka panika, bo wszystko się zapaliło wysokim płomieniem, ale przetrwałam, odczekałam, aż całość stanie się czerwona od rozgrzania i wyłączyłam kuchenkę...
Po ostygnięciu jakieś takie niewyględne się to stało...szarawo-białawe. Szczotka z brązu w ruch i po chwili szczotkowania pojawia się połysk...potem dłuuuuugie szlifowanie, polerowanie, oksydowanie, znowu polerowanie...a efekt daleki od jubilerskich świecidełek. Jednak okazało się, że jest dokładnie taki, jaki jaki ja chciałam osiągnąć...uwielbiam klimaty średniowieczne, wykopaliska, grupy  odtwarzające X wiek, bractwa rycerskie...to jest ten mniej więcej klimat.

Niestety , to było szczęście początkującego, po kupieniu następnej , większej porcji materiału dużo go zmarnowałam, źle wypaliłam, rozsypało się w trakcie obróbki.
Podejrzewam , że jeszcze wiele przygód  czeka mnie z tą techniką, ale zakochałam się w niej.
No i to,  że z błota powstało błyszczące srebro...piękne...

sobota, 25 września 2010

kilka gwaszy motocyklowych

moje prace najczęściej wykonuję na kolorowym, lekko fakturowym papierze w formacie a4...ale zdarzają się też oleje, akryle na różnych nośnikach...na szkle, drewnie, płótnie...gwasz najprościej mówiąc to takie coś pomiędzy plakatówką, temperą a akwarelą...wszystko rozcieńczalne wodą, ale nie tak grubo się maże, jak plakatówki czy tempera, nie jest tez przezroczyste, jak akwarela...
Jeśli bylibyście zainteresowani którymś z obrazków, lub chcielibyście abym narysowała/namalowała coś specjalnie dla Was,bardzo proszę o kontakt: berkanan@gazeta.pl
 








kilka gwaszy ze zwierzętami









to już historia-gwasze -kwiaty

Uwielbiam kwiaty w każdej postaci. Jako rośliny, które upiększają nasz przyszły ogród i ścielą się pod nogami na łąkach, te na parapecie, te u kwiaciarek na Placu Solnym u nas we Wrocławiu i u mnie na stole. Uwielbiam też je malować i fotografować...oto kilka z nich...


fiołek (viola odorata)
akacja
prymulka (primula)


fanelopsis (phanaelopsis)

fanelopsis (phanaelopsis)

fanelopsis (phanaelopsis)

odontoglossum

fanelopsis (phanaelopsis aphrodite)

dendrobium dawn maree


falek

wtorek, 14 września 2010

1. Powitanie

Witam bardzo serdecznie. Na tym blogu chciałabym dzielić się z Wami moją pasją. Moją małą sztuką. Będziecie tu mogli zobaczyć, oraz kupić moje prace. Rysunki, biżuterię i wiele innych. Już niedługo zaprezentuję serię gwaszy i akryli przedstawiających kwiaty, zwierzęta, oraz motocykle. Jeśli szukacie czegoś nietuzinkowego dla siebie, lub na prezent dla bliskiej osoby - zapraszam serdecznie. Przyjmuję również zamówienia indywidualne. Jeszcze raz witam i gorąco zapraszam!