wtorek, 30 września 2014

wieczorna kawa w plenerze

Wakacyjne weekendy na działce kończą się z powodu jesieni i zaczętej budowy.
Mamy ją od kilku lat i jest powodem naszych ciągłych radości, niepokojów, ciężkich wkurzeń i ciągłej pracy... to moja sprawka
Zamiast, klasycznie, wybudować dom a potem ryć w ziemi... zbieramy na budowę, trwoniąc po drodze czas i pieniądze na ogród...
Dla mnie każda hałda zgarnietej ziemi to jest miejsce, które TYMCZASOWO można wykorzystać na posadzenie kwiatków, zrobienie zakątka na ognisko, albo miejsca na posiedzenie przy jedzeniu...




A tak to wyglądało na wiosnę. W tym miejscu będzie kiedyś staw...ale najpierw stanie dom... mamy zgromadzonych trochę "przydasiów" w postaci palet, betonowych formatek do schodów... No więc klasycznie, zaszyłam się tu z dziećmi na kilka wakacyjnych dni i zaszalałam...oj bolały plecy, bo sama poukładałam schody...mąż po przyjechaniu do nas najpierw oniemiał, a potem przystąpił do pomocy w poprawkach...a w obsadzaniu zakątków różnymi roślinami rywalizujemy chyba :p ...tu na cyplu jest panamężowa kolekcja żurawek...



jesienne kwiatki z naszej rabatki









Zwariowany był ten rok wegetacyjny... jednocześnie kwitły tulipany i przebiśniegi, teraz wrzosy i lawenda (po letnim kwitnieniu obcięłam i powtarza...), bodziszek też znowu wydał kilka kwiatków... jednak robi się coraz zimniej i teraz natura pozbierała się do układania na zimę... pomidorki już resztki plonów oddają (w dużej części ślimakom) i zasychają. Poranne mgły zostawiają piękne kropelki rosy na liściach, ale poranna kawa boso po trawie o wschodzie słońca już się nie udaje...dzwonienie zębami nie pozwala pić

no i mamy jesień... w paski?

słońce słoneczko kochane jeszcze świeci, ratuje przed jesiennymi dołami.
Zagląda z ukosa i pokazuje wcześniej niezauważalne rysunki ...


Dodaj napis
nawet moja córa się załapała na paski we wszystkich kierunkach

poniedziałek, 29 września 2014

kolie i koraliki zrobione przez naturę

całe życie nienawidziłam pająków. Bez sensu, bo węże, żaby, jaszczurki, myszy, szczury... zwierzaki, które mogłyby mi jakąś krzywdę zrobić, biorę bez odrazy do rąk... a nawet zdjęcie pająka potrafi mnie przyprawić o zjeżenie skóry na karku.
Jednak pewnego jesiennego poranku na naszej działce zobaczyłam istny cud natury...
Pijąc poranną kawę w weekendowy mglisty poranek wyszłam z przyczepy na zwyczajowy spacer po włościach :P i zobaczyłam to :





sobota, 27 września 2014

ponowne powitanie i kilka drobiazgów

witam serdecznie po dwóch latach obijania się
Zaczynam od nowa i obiecuję aktywność...mam kilka drobiazgów do pokazania, więc na początek będzie o czym pisać, a potem będzie trzeba  wziąć się za pracę, żeby było co pokazać...
pozdrawiam Beata


P.S. Na początek kilka drobiazgów uszytych przeze mnie, szyję dalej i uczę się,. Jeszcze brak mi dokładności i mimo starania się, czasem wyłazi mi nitka nie w tym miejscu, czasem nie wiem jak zawinąć...ale powstają w tym strasznym bajzlu wisiory, bransoletki i kolczyki, które podobają się wielu osobom...więc działam
kamee, koraliki szklane, perełki naturalne rzeczne i sztuczne, naturalne kamienie półszlachetne i sznurek sutaszowy

jak zwykle zaczynam kilka rzeczy naraz, a potem zastanawiam się , jak to skończyć
bajzel na stole

to już chyba gotowe ...
komplet z kameami zrobił furorę... a co czasem muszę się pochwalić :P
najprostsze a jednak efektowne bransoletki